W ostatnim czasie coraz więcej postępowań sądowych w sprawach frankowych jest zawieszanych z uwagi na wyrastające jak grzyby po deszczu pytania bądź do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej bądź Sądu Najwyższego.
W moim odczuciu sędziowie w dalszym ciągu boją się orzekać i po raz kolejny szukają kolejnych argumentów żeby nie brać na siebie odpowiedzialności za wyrok, który przecież wydać.
Przed wyrokiem w sprawie Państwa Dziubaków wiele spraw było zawieszanych. Sądy stawały bowiem na stanowisku, że orzeczenie Trybunału będzie miało dla nich moc wiążącą i wyrok w sprawie, którą mieli rozstrzygnąć będzie zależał od tego co powie TSUE w sprawie Państwa Dziubaków. Z jednej strony były to wiadomości pozytywne, bo skoro Sąd uznaje, że wyrok TSUE będzie miał w jego sprawie moc wiążącą to trudno było oczekiwać, że po wyroku orzeknie do niego w kontrze. Kierując się takim założeniem, uspakajałem wtedy swoich Klientów i Frankowiczów, z którymi przyszło mi w ogóle rozmawiać. Uznałem bowiem, że takie zawieszenia, choć wpłyną na czas postępowania, to nie powinny mieć negatywnego wpływu i nie ma się czego obawiać. Trybunał miał przecież orzec o interpretacji dyrektywy EWG 93/13, która z założenia ma chronić konsumentów. Oczywistym dla mnie było, że to orzeczenie będzie korzystne i takie też.
Po wyroku z października miało stać się wszystko jasne, a sprawy miały w końcu ruszyć do przodu. Jak widać tak się jednak nie stało, a Sędziowie postanowili poszukać kolejnego narzędzia, które pozwoli im nie brać odpowiedzialności za wydawane wyroki. Tym narzędziem stały się właśnie pytania prejudycjalne do TSUE i pytania prawne do Sądu Najwyższego i to zadawane nawet w sytuacji gdy odpowiedzi wydają się być więcej niż oczywiste.
Pierwszym, który po wyroku z października 2019 r. zdecydował się zapytać TSUE i w konsekwencji zawiesić prowadzone postępowanie był Sąd Okręgowy w Gdańsku. W jednym ze sformułowanych pytań Sąd Okręgowy zapytał czy aneks do umowy kredytowej sanuje pierwotną abuzywność jej postanowień, inaczej rzecz ujmując czy sąd rozpoznający sprawę ma obowiązek stwierdzenia nieuczciwości postanowienia umownego nawet w przypadku gdy strony zawarły aneks, który taką nieuczciwość eliminuje.
To pytanie jest dla nas co najmniej zadziwiające. Jak bowiem wynika z przepisów zarówno krajowych jak i europejskich, nieuczciwość postanowienia badamy na moment zawierania umowy. Potwierdził to w zeszłym roku Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, sygn. III CZP 29/17. Sąd Najwyższy stwierdził przy tym, że „z dotychczasowego orzecznictwa wynika, np. że skuteczność wspomnianych czynności prawnych [możliwość sanowania niedozwolonego postanowienia, choćby z mocą ex tunc, wskutek późniejszego zdarzenia – przypis autora] wchodzi w rachubę – niekonieczne jest to jednak jedyna przesłanka – tylko wtedy, gdy ich podstawą była „świadoma, wyraźna i wolna, zgoda konsumenta”. Jeżeli po lekturze tego fragmentu orzeczenia ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości to w kolejnym zdaniu Sąd Najwyższy rozwiewał je wszystkie, bowiem kategorycznie stwierdził, że „takiego skutku [sanowania niedozwolonego postanowienia, choćby z mocą ex tunc, wskutek późniejszego zdarzenia – przypis autora] nie może osiągnąć jednostronna czynność prawna przedsiębiorcy (…). Ponadto zgoda konsumenta musi być jednoznacznie, wyraźnie i stanowczo ukierunkowana na sanowanie wadliwego postanowienia. Wyrażenie zgody na zmianę umowy przez wyeliminowanie niedozwolonego postanowienia (zastąpienie go innym, uzupełnienie itp.) – choćby zmiana ta była indywidualnie uzgodniona – nie może być traktowane samo przez się jako wyraz woli sanowania wadliwego postanowienia ze skutkiem ex tunc.” Odpowiedź na pytanie Sądu Okręgowego wydaje się wiec być więcej niż oczywista.
Pamiętać także trzeba, a co z niewiadomych powodów bardzo często Sędziom ucieka, że każda z umów indeksowanych czy denominowanych wykorzystywała mechanizm przeliczenia zobowiązania dwukrotnie – raz przy wypłacie kredytu, a raz przy spłacie rat. Zawarcie aneksu umożliwiającego kredytobiorcy spłatę zobowiązania w walucie z pominięciem Tabeli banku nie dotyka kwestii wypłaty kredytu. W konsekwencji i w tym zakresie zawarcie aneksu w ogóle nie ma znaczenia. Skoro zaś postanowienia te nie zostały aneksami sanowane, a stanowią one niedozwolone postanowienia umowne, umowy takie są niemożliwe do wykonania – nie ma bowiem jak ustalić pierwotnych zobowiązań stron. Również i z tego powodu pytanie Sądu Okręgowego w Gdańsku jest pozbawione podstaw.
Kolejne pytanie Sądu Okręgowego w Gdańsku dotyczy możliwości zastosowania tzw. redukcji utrzymującej. Oznacza ona taką interpretację przepisów o klauzulach niedozwolonych, która powoduje wyeliminowanie jedynie nieuczciwego fragmentu danego postanowienia i konieczność jego utrzymania w pozostałym zakresie. W sprawach kredytów powiązanych z walutą, zdaniem banków i ich pełnomocników, ewentualnej eliminacji powinno zatem podlegać jedynie odniesienie się do tabeli bankowej, a pozostała część postanowienia w ich ocenie powinna zostać utrzymana
Redukcja utrzymująca jest oczywiście niedozwolona, o czym TSUE już wielokrotnie w swoich orzeczeniach mówił. Przykładem takiego orzeczenia jest wyrok z dnia 30 kwietnia 2014 r. w sprawie Arpad Kasler, Hajnalka Kaslerne Rabai vs OTP Jelzalogbank Zr, sygn. Akt C-26/13, w którym TSUE stwierdził, że „gdyby sąd krajowy mógł zmieniać treść nieuczciwych warunków zawartych w takich umowach, uprawnienie takie mogłoby zagrażać realizacji długoterminowego celu ustanowionego w art. 7 dyrektywy 93/13. Uprawnienie to przyczyniłoby się bowiem do wyeliminowania zniechęcającego skutku wywieranego na przedsiębiorców poprzez zwykły brak stosowania takich nieuczciwych warunków wobec konsumentów, ponieważ wciąż byliby oni skłonni do stosowania rzeczowych warunków ze świadomością, że nawet gdyby miały one zostać unieważnione, to umowa może jednak zostać uzupełniona w niezbędnym zakresie przez sąd krajowy, tak aby zagwarantować w ten sposób interes rzeczonych przedsiębiorców”. Wyeliminowanego postanowienia umownego, bez wyraźnej ku temu woli konsumenta, nie można zastąpić.
Niezależnie od powyższego, zwracam uwagę na fakt, że przychylając się nawet do argumentacji banków o konieczności usunięcia z umów jedynie odniesień do tabel kursowych i tak nie daje to szans na utrzymanie tych umów – oczywiście w braku wyraźnej ku temu woli konsumenta. Usunięcie z umowy odniesienia do tabel powoduje przecież pozostawienie postanowień o przeliczaniu zobowiązań. Problem w tym, że po usunięciu odniesienia do tabel kursowych tych nie da się wykonać. Umowy nie przewidują bowiem innych mechanizmów pozwalających ustalić wartość waluty, która miałaby zostać wzięta pod uwagę przy takim przeliczeniu. Umowa o oświadczenie niemożliwe jest na gruncie kodeksu cywilnego nieważna.
Innym pytającym jest Sąd Rejonowy dla Warszawy – Woli, który w styczniu zapytał TSUE czy wobec wahań kursów walut możliwe jest sformułowanie postanowienia umownego w sposób ogólniejszy, a mianowicie odnoszący się do rynkowej wysokości waluty obcej uniemożliwiający wprowadzenie znaczącej nierównowagi stron w zakresie ich praw i obowiązków ze szkodą dla konsumenta w rozumieniu art. 3 ust. 1 w/w dyrektywy. Sąd ten zapytał zatem wprost czy możliwe jest sformułowanie postanowienia ze szkodą dla konsumenta. Pytanie to jest o tyle zaskakujące, że w samych założeniach do Dyrektywy Rady 93/13/EWG uznano, że „ochronę [konsumentów przed nieuczciwymi warunkami umownymi – przypis autora] powinny przewidywać przepisy ustawowe i wykonawcze, które podlegają harmonizacji na poziomie Wspólnoty lub zostają bezpośrednio na tym poziomie przyjęte” oraz, że „nabywcy towarów i usług powinni być chronieni przed nadużyciami ze strony sprzedawców lub dostawców, w szczególności przed jednostronnymi standardowymi umowami i niedozwolonym wyłączaniem z umów podstawowych praw”. Już w samych motywach Dyrektywy podkreśla się znaczenie ochrony konsumenta. Zupełnie niezrozumiałe jest zatem pytanie zadane przez Sąd Rejonowy.
Moim zdaniem w kolejny pytaniu Sąd Rejonowy próbuje przemycić konstytutywny charakter orzeczenia stwierdzającego nieważność, co będzie miało wpływ na ewentualny bieg przedawnienia roszczeń, w tym roszczeń banku o zwrot kapitału. Sęk w tym, że ta kwestia jest też przesądzona i oczywista – orzeczenie nieważności nie ma skutku konstytutywnego a deklaratoryjny. Pamiętać bowiem trzeba, że czynność prawna jest nieważna od początku (ab initio) i z mocy prawa (ipso iure) co oznacza, że nawet nie ma konieczności powoływania się na ten fakt. Orzeczenie o nieważności ma zatem charakter jedynie deklaratywny, co jak dotąd nigdy nie budziło niczyjej wątpliwości.
Powyższe jednoznacznie wskazuje, że zadane pytania są zbędne a oczekiwanie na odpowiedzi niepotrzebnie wydłuży postępowania. Szczególnie, że już dziś część spraw jest zawieszanych.
Jedynym pocieszeniem dla konsumentów wydają się w tej sytuacji być odsetki, które biegną i z każdym dniem są coraz większe. Aktualnie odsetki za opóźnienie wynoszą bowiem 7% w skali roku.